<iframe src="//www.googletagmanager.com/ns.html?id=GTM-TK4BMS" height="0" width="0" style="display:none;visibility:hidden"> Cotygodniowy Flash Rynkowy #121 | Finanse po godzinach | NN Investment Partners
NN TFI Investment Partners
Notowania
 

Cotygodniowy Flash Rynkowy #121

Posłuchaj odcinek


Inne platformy:

Finanse po Godzinach SpotifyFinanse po Godzinach Soundcloud Słuchaj w Podcastach Google Finanse po Godzinach Spotify

 

Transkrypcja:

Dzień dobry, z tej strony Wojciech Kiermacz z NN Investment Partners TFI. Zapraszam na Cotygodniowy Flash Rynkowy.

 

A w nim:

  • Dlaczego na rynkach tyle mówi się o parytetach?
  • Co mocny dolar i słabe euro oznacza dla rynków i inwestycji?
  • Coś dla tych, którzy zastanawiają się, jak ich pieniądze powinny spędzić… wakacje kredytowe.
     

Zaczynamy!

Parytet, od łacińskiego słowa paritas, oznacza równość. Najczęściej używane jest w kontekście równości płci i płac. Ostatnio jednak parytet stał się popularnym hasłem również na rynkach finansowych.

Dolar rośnie – dlaczego?

Otóż po raz pierwszy od niemal 20 lat doszło do sytuacji, w której kurs dolara zrównał się z kursem euro, tym samym osiągając parytet. To skutek tego, że dolar szybko umacnia się w stosunku do europejskiej waluty, a także do wielu innych walut świata. Dlaczego? Powody są zasadniczo dwa.

 

Po pierwsze, amerykański bank centralny, czyli Fed, zaostrza politykę monetarną. W marcu rozpoczął cykl podwyżek stóp procentowych i od tamtego czasu trzykrotnie podjął decyzję o podwyższeniu kosztu pieniądza. Po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego Europejski Bank Centralny jeszcze nie zdecydował się na ten sam ruch. Podnoszenie stóp procentowych w tak wiarygodnych krajach jak Stany Zjednoczone, generalnie powinno umacniać walutę. I wydaje się, że Fed jest na tyle zdeterminowany do walki z inflacją, że będzie dalej je podnosić. Zwłaszcza w świetle ubiegłotygodniowych danych. Wynika z nich, że tempo wzrostu cen w czerwcu wyniosło ponad 9% rok do roku – to wyżej niż spodziewał się rynek. Dalsze działania Fed nastawione na walkę z inflacją powinny więc wspierać dolara.

 

Słabe euro nie bez powodu

Po drugie, Europa ma swoje problemy i to osłabia euro. Unia Europejska, dotychczas uzależniona była od dostaw rosyjskiego gazu i ropy. Teraz stoi w obliczu kryzysu energetycznego i mocnego wyhamowania gospodarki. Tę prognozę wspierają dane z Niemiec. W maju nasz największy partner handlowy odnotował deficyt, to znaczy wartość jego eksportu dóbr i usług była niższa od importu. Po raz pierwszy od 1991 roku.

 

Tak więc parytet na eurodolarze to efekt działania dwóch sił – mocnego dolara, który spełnia teraz rolę tzw. bezpiecznej przystani i coraz słabszego euro, które odzwierciedla kondycję europejskiej gospodarki i niepewną przyszłość. Szybko umacniający się dolar i równocześnie spadające rynki akcji to znak, że inwestorzy na całym świecie unikają ryzyka i przenoszą kapitał w bezpieczniejsze miejsce. Stąd tak gwałtowne spadki na rynkach akcji, w szczególności w ostatnich dwóch miesiącach.

 

Inwestorzy w trybie risk-off

Wydaje się, że w tych warunkach Stany Zjednoczone są w lepszej pozycji niż Europa, chociażby pod względem zabezpieczenia energetycznego. I tu wracamy do tego, jak ważna w budowaniu portfela inwestycyjnego jest dywersyfikacja. Inwestując warto myśleć globalnie, a nie lokalnie. Bo może się okazać, że nasz region pozostanie pod presją na dłużej. Wówczas racjonalnym jest, żeby część naszych inwestycji była ulokowana np. na największym rynku akcji na świecie. Albo w fundusze inwestujące w spółki o bardziej defensywnym charakterze, na przykład z sektora finansowego, ochrony zdrowia czy użyteczności publicznej. To oczywiście nie gwarantuje uniknięcia przejściowych strat, zwłaszcza że na rynkach akcji mamy bessę, ale może stanowić pewien sposób obrony przed nadchodzącym spowolnieniem gospodarczym. Jednym z funduszy, który spełnia wspomniane wymagania, jest NN (L) Globalny Spółek Dywidendowych.
 

Wakacje kredytowe – co zrobić z pieniędzmi?

Zmieniamy temat. Prezydent Polski podpisał ustawę wprowadzającą możliwość korzystania z tzw. wakacji kredytowych. Posiadacze kredytów hipotecznych będą mogli zawiesić spłatę w sumie do ośmiu rat. Po dwie w III i IV kwartale tego roku, i po jednej w każdym kwartale następnego roku. To nie oznacza, że bank umorzy równowartość tychże rat. Po prostu kredyt zostanie spłacony o osiem miesięcy później. Czy to się opłaca ostatecznie okaże się pod koniec trwania spłaty naszych kredytów. No bo po prostu nie wiemy, czy stopy procentowe wówczas nie będą jeszcze wyższe niż dzisiaj.

W zamyśle wakacje kredytowe mają wesprzeć osoby, które boleśnie odczuły wzrost stóp procentowych i mają trudności z regulowaniem bieżących zobowiązań. Ostatecznie jednak każdy, kto zaciągnął kredyt hipoteczny w polskich złotych, może ubiegać się o zawieszenie spłacania rat.

Pieniądze, które teraz zostaną w kieszeni można spożytkować na kilka sposobów – nadpłacić kredyt i dzięki temu zmniejszyć comiesięczną wysokość raty, zaoszczędzić lub zainwestować albo po prostu wydać na bieżącą konsumpcję. Jeśli jednak spokojnie wiążemy koniec z końcem, nawet mimo wzrostu kosztów życia, nie warto tych pieniędzy wydawać. Lepiej wysłać je do pracy.

 

Pomysł 1 - wykorzystać limit na IKZE

Jedną z opcji jest zasilenie IKZE, czyli Indywidualnego Konta Zabezpieczenia Emerytalnego.

Dlaczego warto to rozważyć?

No bo to, co wpłaci się na IKZE w danym roku kalendarzowym, obniża podstawę podatku PIT za ten rok. Jeśli dochód brutto mieści się w I progu podatkowym, to podatek dochodowy wynosi 12 proc. Jeśli w danym roku wpłaci się w sumie 1000 zł na IKZE i wypełni odpowiednią rubrykę w zeznaniu podatkowym, urząd skarbowy zwróci 120 zł. Jeśli ktoś zarabia więcej i wpada w II próg podatkowy, to może liczyć na to, że na konto wróci 32 proc. tego, co wpłacił na IKZE, czyli w tym przypadku 320 zł. Można powiedzieć, że to swoisty „cashback” od urzędu skarbowego. W IKZE obowiązuje limit wpłat, który dla zatrudnionych w oparciu o umowę o pracę w tym roku wynosi nieco ponad 7100 zł.

 

Pomysł 2 – budowa poduszki bezpieczeństwa

Drugą opcją jest przeznaczenie pieniędzy na zbudowanie tzw. poduszki bezpieczeństwa. Według raportu „Postawy Polaków wobec finansów” tylko niespełna jedna trzecia badanych byłaby w stanie przeżyć za swoje oszczędności ponad 3 miesiące. Pieniądze zgromadzone w ramach poduszki finansowej z założenia powinny być łatwo dostępne. Warto rozważyć ulokowanie części takiej poduszki finansowej np. w funduszach dłużnych krótkoterminowych. To znaczy takich o najniższym poziomie ryzyka, rozumianym jako zmienność notowań jednostki takich funduszy. Pieniądze z takiego funduszu można wycofać w każdym momencie, bez utraty zysku wypracowanego przez fundusz. Inwestycja dalej wiąże się z ryzykiem straty, ale po serii podwyżek stóp procentowych, poziom rentowności portfela takiego funduszu jest już znacznie bardziej atrakcyjny niż jeszcze rok temu. A do tego wrażliwość na zmiany stóp procentowych niewielka. Przykładem takich funduszy w ofercie NN Investment Partners TFI jest NN Konserwatywny i NN (L) Konserwatywny Plus.

 

To tyle na dziś, do usłyszenia za tydzień.

18.07.2022