Kamil Polny
Autor bloga Tata w pracy
Mój pierwszy wpis na tym blogu będzie zbiorem przemyśleń. Mam w tej chwili 30 lat, żonę, dwójkę dzieci oraz psa i pewne sprawy widzę o wiele lepiej, niż kiedyś. Pochodzę z rodziny, która zawsze musiała dużo pracować, żeby godnie żyć. Wyznaję tę samą zasadę, z drobną jednak zmianą – nie myślę tylko o dniu dzisiejszym. Dlatego, mimo dopiero 30 lat na karku, mocno interesują mnie sprawy związane z emeryturą.
Co skłoniło mnie do napisania tego postu? Rzut oka na dane Komisji Nadzoru Finansowego podsumowujące pierwsze półrocze 2015 roku, z których wynika, że tylko 3,2% kobiet oraz 4,4% mężczyzn prowadzących IKE ma mniej, niż 30 lat. Sumując, to jedynie 3,8% ogółu! Ok, dane dotyczą tylko osób odkładających pieniądze na kontach IKE (nie uwzględniono tam innych form oszczędzania, których jest przecież sporo), ale to chyba dość dobrze obrazuje, jakie jest podejście Polaków – czyli mnie, Ciebie i naszych rówieśników – do tej kwestii.
Pewnie! Przysłowie nie wzięło się znikąd. Rzecz w tym, że szkoda – czyli głodowa emerytura – będzie nie do naprawienia, a wtedy? Nawet nie chcę myśleć, co wtedy. Nie chcę być obciążeniem dla swoich dzieci, nie chcę być zdany na czyjąś łaskę. A Ty? No właśnie…
Żeby nie było – zdaję sobie sprawę, że osoby dopiero rozpoczynające karierę zawodową nie myślą o oszczędzaniu. Mają dwadzieścia-parę lat, pierwsze większe pieniądze do dyspozycji – kto by myślał w tym momencie o tym, co się wydarzy za 40 lat? Teraz, kiedy do kupienia jest lepszy samochód, telewizor, konsola i mnóstwo innych gadżetów, a w przyszłości jeszcze mieszkanie? No i jakoś przecież trzeba się utrzymać na studiach. A każdy kto studiował wie, że podręczniki i tony „kserówek” to tylko kropla w morzu niezbędnych wydatków;)
Tak – najpierw walczymy o stabilizację, dopiero później myślimy o zabezpieczeniu przyszłości. Za swój sukces uznam jednak, jeśli przynajmniej jedna osoba po przeczytaniu tego postu zmieni nastawienie do (nie)wydawania pieniędzy. Potrzebę, jeśli nie konieczność, najlepiej zobrazować na przykładzie. Jeśli chcesz wiedzieć, jak może wyglądać Twoja przyszła emerytura, skorzystaj z kalkulatora albo poświęć jeszcze chwilę, żeby przeczytać to, co poniżej.
Weźmy przykładowego mężczyznę, urodzonego w 1987 roku, i nazwijmy go Jacek. Jacek zaczął pracę w wieku 20 lat i obecnie zarabia najniższą krajową pensję, czyli 1750 zł (stan na 2015 r.). W kolejnych latach jego wynagrodzenie rośnie, ale nigdy nie wybił się ponad średnią krajową. Jacek przechodzi na emeryturę w wieku 67 lat, a wtedy stopa zastąpienia – czyli stosunek ostatniej wypłaty wynagrodzenia za pracę do pierwszej wypłaconej emerytury – wynosi, w wariancie optymistycznym, 58%.
Z wyliczenia kalkulatora emerytalnego wynika, że Jacek będzie musiał żyć za 2305 zł miesięcznie. Nie najgorzej? Wcale nie – do tego czasu koszty utrzymania wzrosną dwukrotnie. Wyobraź sobie zatem, że już dzisiaj musisz przeżyć za około 1150 zł. Poza tym to wersja optymistyczna, która zakłada, że Jacek będzie zatrudniony przez cały staż pracy i będzie regularnie odprowadzał składki.
Teraz załóżmy, że Jacek jest osobą przewidującą i świadomą wagi problemu. Zapisuje się do III filaru (np. IKE lub IKZE) i miesięcznie odkłada 100 zł. Tutaj dygresja: tak, zdaję sobie sprawę, że 100 zł to sporo. Ale mam dla Ciebie małe wyzwanie: spisz swoje wydatki z nadchodzącego miesiąca, a następnie je podsumuj. Sprawdź, ile wydajesz na jedzenie, utrzymanie i szeroko pojęte przyjemności. Później oceń, bez czego można było się obejść – może okaże się, że jedno wyjście ze znajomymi pokrywa miesięczny koszt zabezpieczenia?
Wróćmy jeszcze do Jacka. Wybiera opcję inwestowania agresywnego – w ten sposób jest w stanie zgromadzić kapitał wart około 180 000 zł. Z tej sumy Jackowi przysługuje kilkaset złotych miesięcznie, jako stały dodatek do emerytury podstawowej. A to tylko za kwotę odpowiadającą czasami jednemu wyjściu na imprezę. Nieźle, prawda?
No właśnie – gadam ciągle o tym wychodzeniu i zabawie, ale przecież nie każdy się bawi. Gdzie wtedy szukać oszczędności? Nie jest to wcale takie trudne, choć nic nie zadzieje się bez Twojej samodyscypliny oraz silnej woli. Na szczęście jednak my, ludzie, mamy zadziwiającą zdolność do adaptacji. Pamiętaj, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka. Czytałem gdzieś opracowanie, w którym autor wskazywał, że nawyk można wyrobić w kilka tygodni. Ok, na początku jest to trudne, ale z każdym upływającym dniem, tygodniem i miesiącem staje się to zupełnie naturalne. Biorąc pod uwagę korzyści, które z tego wynikają, zdecydowanie warto spróbować.
Z drugiej strony możesz sobie powtarzać – nie stać mnie na oszczędzanie, i tak często pod koniec miesiąca zbliżam się do ściany. Nieprawda! Stać Cię, tylko jeszcze o tym nie wieszJ
Spróbuj na przykład „metody 10%” – najprostszej z możliwych. Na początek – nawet tu i teraz, nie zajmie Ci to dużo czasu – zastanów się, czy jakość Twojego życia zmieniłaby się drastycznie, gdyby co miesiąc na Twoje konto przelewano kwotę o 10% mniejszą? Prawdopodobnie nie byłoby to aż tak straszne, jak Ci się początkowo wydaje. Więc teraz zadaj sobie drugie pytanie: czy jesteś w stanie odkładać te 10% na poczet przyszłej emerytury? Owszem, to wyzwanie, ale warte podjęcia.
Może się zresztą okazać, że ten moment będzie początkiem większych zmian w Twoim życiu. Zobacz, jak w inny sposób możesz zwiększyć swój budżet:
Świadomość inwestycyjna przychodzi wraz z wiekiem. Nawet jeśli zaczynasz lokować pieniądze mając dwadzieścia-kilka lat (świetne posunięcie!), to nie od razu zaczniesz osiągać rekordowe zyski. Dla młodych ludzi, którzy mają relatywnie sporo możliwości zarobkowania, dobrym rozwiązaniem jest na przykład akumulacja kapitału. Czyli na Twoim funduszu odkładane są pieniądze do pewnej kwoty, a cała reszta kapitału idzie na inwestycje. Rzecz jasna im wcześniej zaczniesz w ten sposób oszczędzać, tym więcej odłożysz na jesień swojego życia. Zresztą temu funduszowi nie musisz przypinać łatki „emerytura” – to Twoje pieniądze i do Ciebie należy decyzja, co z nimi zrobisz. Życie jest przecież pełne nieprzewidzianych wydarzeń i zwrotów.
Podsumowując – jeśli choć trochę przekonałem Cię do świadomego zarządzania finansami w kontekście emerytury, nie czekaj. Jutro będziesz jeszcze chwilę o tym myśleć, a pojutrze zajmą Cię pilne, bieżące sprawy. Weź do ręki ołówek i oblicz, ile możesz zainwestować. Właśnie – traktuj to jako inwestycję, a nie koszt. Trzymam kciuki za Twój sukces. Powodzenia!
Podziel się: